Forum www.jrev.fora.pl Strona Główna
Autor Wiadomość
<    Creative Zone   ~   Windą do problemów [fanfick]
ApatiA
PostWysłany: Sob 20:34, 27 Gru 2008 
Wtajemniczony

Dołączył: 14 Gru 2008
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zewsząd!
Płeć: Kobieta


UWAGI: fick yaoi, występują tu łagodne sceny erotyczne i wulgarny język, jeśli nie przepada ktoś za yaoi to proszę nie czytać i nie zostawiać mi komentarzy tupu "obrzydliwe" itp.


Part I

Wyszedłem na korytarz, akurat w tym samym momencie co Kao. Ubrany jedynie w spodnie od dresu i swoje kapcie, które zabierał w każdą trasę. Mówił, że będzie je brał zawsze, bo nie lubi tych hotelowych. No cóż, jego sprawa co lubi a czego nie.
-Gdzie idziesz? - zapytałem, chociaż i tak wiedziałem, że pójdzie teraz do recepcji i zażąda rozmowy z dyrektorem.
- Do recepcji. - burknął - Nawet książki nie można spokojnie czytać, jeśli co chwilę gaśnie światło.
- Zaczekaj, idę z tobą. - rzuciłem - Nie mogę przegapić tego, jak awanturujesz się z dyrektorem hotelu.
- Kto ci powiedział, że będę się z nim awanturował?
- Nikt, po prostu to wiem. Przecież znamy się nie od dziś. - powiedziałem i ruszyłem za nim w stronę windy.
- Idziesz na boso? - zapytał nagle.
- Co? - spojrzałem wyrwany z wizji tłumaczącego się i przepraszającego dyrektora. – A, to. Eee, zapomniałem, zresztą podłogi w hotelu są ciepłe. - odrzekłem i odruchowo potarłem stopa o łydkę. Że też zwrócił uwagę na tak błahą rzecz.

***

Założyłem, że dotarcie na parter zajmie nam chyba trochę więcej czasu niż przypuszczaliśmy oboje. Poza tym doszedłem do wniosku, że jechanie windą w czasie, gdy są przerwy w dostawie prądu, nie jest do końca przemyślane.
- I co teraz? - zapytałem, naprawdę ciekawy.
- Nic, poczekamy, zaraz będzie prąd. - odpowiedział spokojnie. Skoro on tak mówi to trzeba w to wierzyć.

***

Siedziałem na podłodze i opierałem się o ścianę. Było okropnie ciemno, ale tak to chyba bywa w pomieszczeniach bez okien.
- Gdzie do kurwy nędzy jest zasilanie awaryjne!? - spytał trochę już zdenerwowany. Nie odpowiedziałem, bo nie chciałem go wkurzyć bardziej.
- Śpisz?- zapytał zirytowany.
- Nie.
- To czemu się nie odzywasz?
- Bo niby skąd mam wiedzieć co się tu dzieje? Może jakiś elektryk się zachlał i...
- Dobra, skończ. Już lepiej żebyś się nie odzywał, zamiast miał gadać głupoty. - przerwał mi w połowie zdania, które zapowiadało się na ciekawą historyjkę o tym czemu w hotelach braknie prądu.

***

- Masz karty? - spytałem po piętnastu minutach ciszy.
- Nie, a po co ci karty?
- Zagralibyśmy, tak dla zabicia czasu!- odparłem wesoło.
- Nie mam kart. Zresztą co byś zobaczył w tych ciemnościach? - jak zwykle stąpał twardo po ziemi.
- Przy zapalniczce byśmy zagrali.
- Masz zapalniczkę?
- No mam - odpowiedziałem zdziwiony tym, że może jednak ma karty i zechce zagrać.
- To znaczy, że masz też papierosy? - no tak, mogłem się domyślić, że robi się nerwowy bo nie ma fajek.
- Kaoru, ty chyba nie myślisz teraz – powiedziałem – Jeśli zapalimy w windzie to się najpewniej podusimy, poza tym są tu czujniki dymu i nie dość, że groziłoby nam uduszenie się to jeszcze utopienie.
- Masz rację – mruknął – Chyba jestem już trochę zmęczony.
No proszę, wielki lider zespołu Dir en Grey przyznał mi rację. Poczułem się jakby trochę mądrzejszy. Nie to, żebym uważał samego siebie za idiotę, po prostu Kao nie zawsze przyznawał się do błędu. W milczeniu uśmiechnąłem się sam do siebie.

***

- Chyba zasnę. - powiedziałem sennie, a zaraz po tym jakby na potwierdzenie słów, ziewnąłem.
- Nie licz na to, że jak prąd wróci to cię obudzę. - powiedział, po czym usłyszałem, że usiadł, opierając się o przeciwległą ścianę.
- To nie budź, może ktoś mnie porwie, a wtedy to ty będziesz za to odpowiedzialny - zacząłem się z nim drażnić - A jak umrę to będę cię straszyć po nocach.
- Uważaj, żebym to ja ciebie nie nastraszył.

***

Minęło kolejne dwadzieścia minut, a my z nudów zadawaliśmy sobie nawzajem, coraz odważniejsze pytania. Dowiedziałem się, bardzo ciekawych rzeczy. Trudno było mi uwierzyć na przykład w to, że podczas jednej z tras, przespał się z jedną z fanek. Zwłaszcza, że jako pierwszy zapowiedział, że jest stanowczo przeciw, a jeśli któryś z nas spróbuje, to pourywa nam nasze interesy. Uwierzyliśmy mu, a on odstawił takie coś.
- To prawda, że lubisz facetów? – spytał.
- Nie wiem. Raz zdarzyło mi się całować z kimś tej samej płci, więc nie wiem co mam o tym myśleć. - nie do końca to co powiedziałem było prawdą.
- Podobało ci się chociaż?
- Co to w ogóle za pytanie? - To były zbyt prywatne sprawy, więc nie zamierzałem odpowiadać.
- Nie wykręcaj się i odpowiadaj jak pytam! – Kaoru nigdy nie przywyknie do tego, że czasami powinno się ustąpić.
- Nawet - odpowiedziałem po namyśle.
- Co to znaczy "nawet"?
- No, że "nawet" mi się podobało. Teraz moja kolej na zadanie pytania.
- Dobra, dawaj.
Wiedziałem, że jest hetero, spytałem więc:
- Skoro jesteśmy już przy całowaniu, to czy pocałowałbyś faceta, tak żeby pomyślał, że na niego lecisz?
- Tak - padła spokojna odpowiedz. Nawet się nie zastanawiał?
- Nie wierzę! Kłamiesz! - wytknąłem mu i zaśmiałem się.
- Mam ci to udowodnić? – zapytał, ale mimo to mnie nie przekonał.
Postanowiłem go do tego sprowokować. Jeśli tylko obieca, że to zrobi, to będzie musiał się wywiązać z obietnicy.
- Obiecaj, że to udowodnisz! Normalnie muszę to zobaczyć na własne oczy!- roześmiałem się.
- Przyrzekam - niemożliwe! Byłem w szoku. On naprawdę był do tego zdolny!
- Trzeba więc wytypować ofiarę- zaśmiałem się.
- Nie trzeba, przecież ty tutaj jesteś.
- Zgłupiałeś? Jestem przecież twoim przyjacielem. To się nie będzie liczyć! - serce skoczyło mi do gardła.
- Czemu ma się nie liczyć? Jesteś przecież facetem... no chyba, że czegoś mi nie powiedziałeś?
- Jestem facetem! Ale my się znamy już od dawna i jesteśmy przyjaciółmi, więc to się nie będzie liczyć. Mowy nie ma!
- Chyba nie chcesz, żebym całował jakiegoś, powiedzmy... przechodnia? Pękasz? - skubaniec wszystko sobie naprędce umyślił! Pieprzony myśliciel! Byłem wściekły. - To jesteś baba, czy facet?
- Dobra, niech ci będzie. - spasowałem.
Usłyszałem, że się podnosi ze swojego miejsca i zbliża w moja stronę. Najprawdopodobniej jego wzrok też przystosował się do ciemności na tyle, że mógł dokładnie zlokalizować moje położenie. Nie miałem zamiaru do niego wstawać, zresztą chyba bym nie mógł. To było szalone. Nie zrezygnował jednak, bo już po chwili klęczał przede mną, z jedną ręka opartą o ścianę za mną, a drugą wspartą na moim zgiętym kolanie. Gdy poczułem jego ciepły oddech na moim policzku, byłem pewien, że serce przestało mi na chwilę bić, a zaraz potem zaczęło szaleńczo obijać się o żebra. Zupełnie jak Obcy, który chcąc wyjść musi najpierw połamać kości. Zakręciło mi się w głowie kiedy poczułem delikatne muśnięcie jego ust na moich. Nie mogłem uwierzyć, że Kaoru, o którym nie mogę przestać myśleć już od około czterech lat, właśnie mnie całuje. Kao miał otwarte oczy. Ja swoje zamknąłem, kiedy tylko poczułem nacisk jego ust. Wilgotny język przesunął się po moich wargach, które bez namysłu rozchyliłem, pozwalając aby wtargnął do środka. Nie liczyło się dla mnie w tej chwili nic oprócz tego co działo się teraz. Jego język powoli przesuwał się po moim podniebieniu, a po chwili splatał się z moim. Nie mogłem zapanować nad podnieceniem, ale miałem nadzieję, że tego nie zauważy. W sumie nie przejmowałem się tym teraz. Moje ręce, nie wiem kiedy, oplotły jego ramiona. On natomiast zsunął mnie niżej, tak że teraz nie opierałem się plecami o ścianę, a całkowicie leżałem na podłodze. Próbowałem zapanować nad oddechem, ale nie mogłem. Oddychałem płytko, z trudem łapiąc powietrze. Jego usta przesunęły się na moja szyję, a biodro podrażniło członek. Nie mogłem zagłuszyć cichego jęku, który przedarł się mimo zaciśniętych mocno warg. Jak to się stało, że teraz dla osoby trzeciej, moglibyśmy wyglądać tak, jakbyśmy mieli za chwilę uprawiać seks? Nie mogłem doszukać się sensownej odpowiedzi zwłaszcza gdy chłodna dłoń lidera wsunęła mi się pod koszulkę i delikatnie przesunęła się po moim brzuchu. Miał zimne palce, więc czułem dokładnie każdy jego dotyk na mojej skórze. Poruszył się znowu, a ja pomyślałem, że jeżeli to nie skończy się tutaj, to będę musiał dokończyć to sam w łazience. Wiedziałem, że Kao jest sadystą, ale żeby aż takim? Wyraźnie odczułem to, że porusza się w taki sposób abym wił się i jęczał pod nim. Skurwysyn! Zabiję go! Chciałem mu nawet to powiedzieć, ale jego usta i język sprawnie mnie uciszyły. Nagle windą szarpnęło i zapaliło się światło. Znowu ruszyliśmy w dół. To było okropne. Czułem się tak jakby ktoś nakrył mnie w bardzo krepującej sytuacji. Nagle wszystko się skończyło. Kaoru wstał i spytał całkiem spokojnym głosem:
- I co? Uwierzyłeś? - popatrzał na mnie, a ja nie mogąc spojrzeć na niego zakryłem twarz dłońmi. Ciężko było mi uspokoić oddech. Drżałem na całym ciele. Pytał, czy uwierzyłem, że na mnie leci? O tak! Uwierzyłem i to nawet bardzo, ale byłem w stanie pokiwać tylko głową.
- Wstawaj DaiDai, chyba nie chcesz, żeby ktoś zobaczył Cię rozciągniętego na podłodze? I to w takim stanie? - uśmiechnął się lekko. Może nawet drwiąco?
- Pierdol się! - bąknąłem spomiędzy dłoni, a chwilę po tym podniosłem się.
Kręciło mi się lekko w głowie a nogi miałem jak z waty. Winda zasygnalizowała, że znajdujemy się już na parterze. Kaoru wyszedł i obejrzał się na mnie. Zostałem w windzie. Jakoś odechciało mi się słuchać jak wyklina na dyrektora hotelu. Wróciłem do swojego pokoju i od razu skierowałem się tam, gdzie wcześniej założyłem, czyli do łazienki.

***

Rano na śniadaniu panowała przyjemna atmosfera, dopóki nie pojawił się nasz lider-sama... i to nie sam, a z jakąś laską.
- Kto to? - spytałem bezwiednie, chrupiąc tost.
- Pewnie jego laska. - rzekł Shin, nawet nie patrząc w stronę, z której nadchodził Niikura.
- To on ma dziewczynę?
- A co? Też myślałeś, że jest cyborgiem, który nie odczuwa pociągu seksualnego, a jedyną jego przyjemnością jest katowanie nas na próbach? - wypowiedź Kyo była strasznie wyczerpującą, więc popił ją łykiem wody z sokiem cytrynowym, przy czym mało się nie udusił, kiedy zobaczył jak lider całuje się z dziewczyną.
- Widzieliście? - spytał blondyn. - To on się nawet całować potrafi!
Kao podszedł do stolika:
- Cześć chłopaki, o czym rozmawiacie?
- O tym, że Die nie potrafi jeść - powiedział z uśmiechem Totchi, który zauważył, że tost który wypadł mi z ręki, przykleił się za pomocą dżemu do obrusu. - Kto to? Może nas przedstawisz?
- Ach tak. To Hiromi. - powiedział lider, a ja poczułem, że od teraz będę nienawidził, każdą Hiromi, jaka tylko spotkam.

~~~~~~~~~~~~

Fick mój pierwszy i niektóre osoby z tego forum znają ten twór. Poza tym ocenzuruję trzecią część najprawdopodobniej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alice
PostWysłany: Czw 21:30, 27 Sie 2009 
Diablątko

Dołączył: 18 Kwi 2009
Posty: 394
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tokyo
Płeć: Kobieta


jaaakie zajebiste xD ej no aż mi sie na końcu zrobiło szkoda tego gościa xD super piszesz;D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Strona 1 z 1
Forum www.jrev.fora.pl Strona Główna  ~  Creative Zone

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu


 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach